Wczoraj byliśmy na super wycieczce na Babiej Górze. Chciałam powtórzyć moje udane wejście sprzed pięciu lat - i udało się ! :D Pogoda była cudowna ...
Podejście było dla mnie bardzo trudne, czułam duże zmęczenie i brak kondycji a ciśnienie miałam z 1000 ( do dziś mi się normuje :D ). Myślałam sobie - po co ja to robię ???
Potem, na prostej, gdy zobaczyłam migoczące w słońcu ośnieżone kosodrzewiny i bajeczne, zimowe ścieżki wśród nich, pomyślałam - E, spoko, fajnie jest :D
A na koniec, gdy ukazały się nam Tatry z pięknymi mgłami u ich stóp, przypomniałam sobie po co ja to robię :D
Wycieczka była piękna i udana, nie zawiedli też moi stali przyjaciele, którym bardzo dziękuję za ten wspólnie spędzony, pełen trudów i zachwytów czas :)
Spotkaliśmy na Babiej morsa, który wszedł na nią w samych szortach oraz wypoczęliśmy na dłuższym postoju w schronisku.
Było pięknie !
Sami zresztą zobaczcie :)
Sami zresztą zobaczcie :)
Selfie musi być :D
:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz